Zdrowie jest jedno i za pieniążki go nie kupię. Przekonałam się o tym i teraz znam jego bezcenną wartość. Teraz, bo nie zawsze tak było. Nauczona sama przez siebie perfekcjonizmu, odczułam satysfakcje z pracowitego dnia, dopiero wtedy, kiedy padałam na pyszczek.
Praca w salonie na pełen etat, po pracy robiłam włosy po znajomych- często, brałam za to symboliczne pieniądze- przecież najlepszą zapłatą, to uśmiech klientki. Zawsze w biegu, potem praca połączona z macierzyństwem i bum. Ciało powiedziało stop.
Historia długa i zaplątana o tym, jak zdiagnozowano u mnie łuszczycowe zapalenie stawów. Może komuś pomoże, bo mało takich otwartych, o tej chorobie.
Od czego się zaczęło?
Moje ciało dawało sygnały, że coś jest nie tak dużo wcześniej. Miałam mniej sił. A ileż było w tym irytacji- chcę więcej, a nie mogę. Zdziwiłam się, kiedy „tylko” po 8 h bolało mnie całe ciało. Potrzebowałam po pracy położyć się z nogami w górze. Myślałam, że to chwilowe, może brak witamin.
W tamtym czasie moja córeczka miała nieco ponad rok. Na macierzyńskim oficjalnie byłam pół roku, a na szkoleniach i po znajomych klientach włosy robiłam już 3 miesiące po porodzie. No, pracownik roku! Fakt faktem, lubiłam to.
Braku sił, oczywiście nie brałam na poważnie.
Pewnego dnia-październik 2016 roku, poczułam ból w prawej dłoni. Podczas pracy odczuwałam ten ból coraz bardziej, najbardziej w małym palcu. Pamiętam, że powiedziałam wtedy do koleżanki w salonie- gdzieś się uderzyłam, bo boli, ale nie pamiętam, jak to się stało. Przetrwałam w pracy z bólem ręki.
Następnego dnia cała dłoń, a zwłaszcza mały i serdeczny palec bardzo spuchł, bolało. Jednak nie na tyle, że nie mogłam iść do pracy. Odprowadzałam córkę do rodziców, tata spojrzał na moją rękę i powiedział, że wygląda źle.
„Zamiast do pracy idź dziecko do lekarza”.
Dobra, jak tata już tak mówi, to posłucham.
Zadzwoniłam do salonu, że nie dam rady pracować. Umówiłam się na prywatną wizytę u lekarza.
Lekarka oznajmiła, że to zapalenie stawów w palcu serdecznym i małym. Przepisała leki przeciwzapalne i kazała zrobić badania krwi m.in. na czynniki reumatoidalne, CRP i OB.
Następnego dnia pojechałam zrobić te badania. Miła pielęgniarka w przychodni poznała mój problem i zapisała mnie do reumatologa.
Pamiętam, że to był czwartek. W sobotę miałam umówione klientki na upięcie ślubne.
Z upięciami jest tak, że Pani przychodzi najpierw na próbną fryzurę, ustala się szczegóły. Tak, żeby w dniu ceremonii nie było niespodzianek.
Nie mógł mnie nikt zastąpić, kiedy to ja robiłam próbną wersję. Dlatego w sobotę pojechałam do salonu uczesać pannę młodą i jej mamę. Z ręką nie było wcale lepiej. Jakoś dałam radę.
Zapalenie ścięgien.
Wizyta u pani reumatolog z wynikami badań. Wszystkie były w normie. Pani doktor zdiagnozowała zapalenie ścięgien w palcu serdecznym i małym.
Od czego tworzy się takie zapalenie ścięgien? Od monotonnych ruchów. W moim przypadku trafiło na dwa palce, które operują nożyczkami podczas cięcia. Pani doktor dała mi dodatkowe zalecenia, kazała oszczędzać rękę i za kilka dni wizyta ponownie.
Kilka dni nic nie zmieniło, więc dostałam sterydy doustne. To było szaleństwo, strasznie źle się po nich czułam. Leczenie u pani reumatolog w przychodni nic nie zmieniło jeszcze przez kilka wizyt.
Nie wiedziałam co mam zrobić, chciałam wrócić do pracy, pytały klientki o mnie, pytała szefowa, a ja nie wiedziałam.
Pewnego wieczoru, uderzyłam chorą dłonią o szafkę. Szczególnie trafiło w mały spuchnięty palec. Ból był tak okropny, że tego nie zapomnę. Byłam pewna, że złamałam palec, na drugi dzień zrobił się lekko siny.
Zadzwoniłam do Reha Sport w Poznaniu, żeby się umówić do ortopedy. Pomyślałam, że już ciul, zapłacę kupę kasy, ale chce mieć zdrową rękę.
Lekarz z Reha Sport od razu zalecił USG i RTG dłoni, wysłuchał. Poczułam się znacznie lepiej psychicznie.
Po 2 miesiącach borykania się z zapaleniem ścięgien pan doktor uratował mi rękę. Palec nie był złamany. Ponowna diagnoza: Zapalenie pochewek ścięgien w palcu serdecznym i małym oraz zapalenie stawu w małym palcu. Miałam wstrzykiwany lek sterydowy pod kontrolą USG prosto do ścięgna oraz do stawu w małym palcu. W ogóle wielki szacunek dla lekarza, że w tak małe ścięgno trafił tą igłą. Niewiarygodne. Nie wiem, czy mogę tutaj umieszczać nazwisko, ale polecam bardzo, bardzo. Napisz do mnie mail czy wiadomość na fb/ig a dam namiar.
Kontrola po zabiegu, wszystko goiło się dobrze. Mogłam bez problemu zginać, prostować dłoń i palce. Pan doktor powiedział, że mogę wracać do pracy, choć nie gwarantuje, że to zapalenie nie powróci. Takie zapalenie ścięgien może stworzyć się i od pisania długopisem jak i od scrollowania w telefonie. Jeśli ktoś ma takie predyspozycje, to zapalenie będzie powracać.
Nie wróciłam do pracy od razu, dałam sobie czas, żeby wyleczyć rękę. Niestety czułam, że coś jest nie tak. Bolały mnie ręce, bolały kolana. Coś zaczęło się dziać w nadgarstku tym razem lewej ręki. Puchnął, każdy ruch sprawiał ból.
Od lekarza z Reha Sport wróciłam do pani reumatolog w swojej przychodni. Robiłyśmy wszystkie badania, które tylko można było: toczeń, bolerioza, chlamydia. Zdesperowana dodatkowo zapłaciłam kupę kasy za badanie na boleriozę inną metodą, która nie jest refundowana przez nfz, a daje większe prawdopodobieństwo wykrycia. Boleriozę też nie tak łatwo wykryć. Wszystko było w normie. USG nadgarstka nie wykazało nieprawidłowości, oprócz tego, że jest stan zapalny. Powinnam się cieszyć. A byłam bardziej jeszcze zdołowana, tym, że nic nie wiem.
Reumatolog, sugerowała, że fryzjerstwo jest dla mnie fizycznie za ciężką pracą. Jestem drobna, mała (158 cm, niecałe 50 kg) praca fizyczna, dodatkowo praca przy dziecku w domu to dla mnie za dużo. Moje ręce nie odpoczywają. W salonie pracują ciężko, w domu noszą małe dziecko. Zostałam z mieszanymi uczuciami, nadal nie wiedząc, co mi jest.
Kolejne wizyty i w końcu diagnoza ŁZS
Kolejną wizytę zasugerował mój kolega z pracy, polecił mi swoją klientkę, która jest ortopedą. Jak się okazało, też w Reha Sport. Na wizycie przebadała moje ręce centymetr po centymetrze, każdy odruch, poznała historie. Nic nie mogła poradzić jak tylko polecić zaprzyjaźnioną panią reumatolog. W jej oczach to było coś o podłożu reumatoidalnym. Zaufałam, umówiłam się na kolejną wizytę do reumatologa w Reha Sport.
Trafiłam w dobre ręce, rzeczywiście na tej wizycie u pani reumatolog padła diagnoza. Po pół roku stresu i bezsilności. Dokładny wywiad i badanie.
Okazało się, że mam łuszczycę na paznokciach. Na skórze żadnej, nawet najmniejszej plamki. Małe dziurki na paznokciach okazały się łuszczycą, a nie tak jak podejrzewałam, zniszczoną płytką po hybrydzie.
Wtedy nie wiedziałam, że taka choroba jak Łuszczycowe Zapalenie Stawów istnieje. Pytania o łuszczycę i czy w rodzinie występuje, padały od poprzednich lekarzy, ale zawsze zaprzeczałam i temat się urywał.
Dostałam plan leczenia, rozpisany przez panią reumatolog. Zapisany lek na bazie Sulfasalazyny. Kontrole co miesiąc.
Po diagnozie, nie czułam strachu, a ulgę. Czułam, że coś jest nie tak i się potwierdziło. Nie wymyśliłam sobie niczego. Podjęłam też jedną z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. Odeszłam z pracy.
Jak teraz sobie radzę? Jak wyglądało dalsze leczenie? Co było najgorsze przy leczeniu Methotrexatem? Napiszę o tym, w kolejnej części.
Ściskam, Ada.