Uwierz w siebie i leć!

Są takie sytuacje w żyćku, że czasem zastanawiasz się, o chu tu chodzi?

Niby mam zaufanie do życia, bo wszystko dzieje się po coś, ale czasem po prostu nie daje rady. Stoję w deszczu, w kałuży po kostki, rozkładam ręce z bezradności. Nie potrafię zrobić kroku ze strachu, oczy czerwone od płaczu. Czy to łzy smutku, żalu, rozpaczy? Czy łzy ze śmiechu? O ironio losu, ubaw po pachy. I jakby deżawi. Tutaj już byłam. Znam to miejsce i tak bardzo nie chce tu być. Brak sił, by zrobić krok. Do tyłu, w bok, czy do przodu- gdziekolwiek byle by nie padało.

Czy gdzieś można zgłosić się po nagrodę za największa ilość upadków i rozczarowań w swoim życiu?

Swoją drogą.. czy jest jakiś limit takich sytuacji, po którym mózg ma wyjebane? Może stworzyć swój świat, w którym będzie szczęśliwy? Żadna porażka nie będzie go w stanie załamać? Nie zrozumiany przez otoczenie, ale sam w sobie będzie mu tam dobrze.
No dobra, w tym momencie dotarło do mnie, że można przyspieszyć ten proces. Jednak leczenie w poradni uzależnień mam już za sobą i nie chce tam wracać.

Nie lubię tego miejsca, w którym znowu wylądowałam. Twarde lądowanie, zbiłam sobie dupkę. Mimo że, zmieniłam dużo w swoim życiu, chciałam lecieć wyżej i wierzyłam, że mogę zmienić cos więcej. Coś? Ba wszystko! Bo będę bliżej swoich marzeń. Przelecę przez burzową chmurę albo zrobię w niej dziurę. I tak bardzo chciałam i próbowałam a tu żyćko z nożyczkami i ciach- skrzydła podcięte w locie. Nie lecisz maleńka, zostajesz.

Ja walczę z wiatrakami, bo mi obecnie podcinają skrzydła losowe sytuacje. Jeśli Tobie podcina skrzydła jakaś osoba- nie ma do tego prawa. Nie pozwól jej na to. Ona nie ma odwagi odbić stópek od ziemi, w dodatku swoje strachy przelewa na Ciebie. Albo zazdrości.

I wiesz, ona się tak trzyma Twojej stópki, nie daje Ci polecieć. Gdyby chciała, żebyś była szczęśliwa, zbudowałaby Ci pas startowy, spakowała kanapki na drogę, dała buzi w czółko i powiedziała: Leć, próbuj, a jak spadniesz, ja Cię złapię. 

Mądra rzecz- każdy dołek czegoś uczy.

Zapewne najbardziej pokory. A ja widocznie jeszcze sporo rzeczy nie wiem.
Natomiast wiem jedno. Przekornie idę pod prąd. Podświadomie wybieram ścieżkę bardziej krętą, gdzie są góry i doliny. To moja ścieżka. Na każdej górce zupełnie inny widok po horyzont a w każdej dolince można się schować i złapać oddech. Szkoda tylko, że nie było ostrzeżenia na początku szlaku: Uwaga, tutaj często występują lokalne burze i podtopienia!

Przekornie nadal ufam, nawet kiedy źle.

I tak właśnie przez ten tekst zrobiłam krok do przodu. Mały kroczek. Nie ma kałuży i jakby nie pada a mży. Teraz może jeszcze uda mi się zmienić mokre skarpetki. Wysuszyć skrzydełka i przygotować plan kolejnego lotu.

Ściskam, Ada

Dodaj komentarz