Depresja. Jak wygląda leczenie? Co mi pomogło?

Czas leczenia jest wbrew pozorom trudnym momentem. Wydaje się, że masz diagnozę, masz tabletki i już wszystko będzie dobrze. Tylko Ty bierzesz te tabletki i nie widzisz poprawy. Tydzień, dwa nic nie jest lepiej. Nawet gorzej, bo do lęku i smutku dochodzą skutki uboczne leku. Chce się rzygać, boli głowa, nie ma apetytu. To wszystko jest bardzo frustrujące. Tak było w moim przypadku.

Depresja a leki

Pierwszą część mojej historii- o tym, jak zdiagnozowano u mnie depresję- znajdziesz tutaj.

Ja, borykająca się ze skutkami ubocznymi leków przeciwdepresyjnych, napisałam w końcu maila do lekarki z prośbą o pomoc. Zmiana leku.
Po kilku dniach ponownego dołka wstałam rano i… odczułam, że jest inaczej. Potrafię szybko ogarnąć dzieci, bez krzyku, na czas odstawione do przedszkola i szkoły. Kolejny dzień i czuję, że mogę wszystko i wszystko mi się chce. Kiedy poznasz ten stan, bez strachu, bez obaw, negatywnych myśli szybko się w nim zakochujesz.

Życie staje się kolorowe. Mam w sobie taką moc, że nie wkurzają mnie marudzące dzieci, korki na mieście czy wymagania w pracy. Czuję się jak na pozytywnym haju -trochę niezniszczalna. Uśmiechnięta, radosna, biorę każde wyzwanie na klatę “spoko, ogarnę”. I dobrze ogarniałam! Natrętne myśli zniknęły, a na ich miejsce wskoczył tryb działania. Sięgam pamięcią kilka lat wstecz- nie pamiętam, kiedy taka byłam. Odkryłam siebie, jaka jestem i dawno jej nie widziałam. Musiałam być raczej głęboko i długo schowana w depresji. Zupełnie nieświadoma tego, że to nie jest normalny stan.

Co w tym trudnego? Przecież jest pięknie?

Otóż taki stan mocy nie utrzymuje się cały czas.
To jest zupełnie normalne nawet dla zdrowej osoby. Każdy ma słabsze dni.  A kiedy podczas leczenia przychodził taki słabszy dzień, mnie paraliżował strach. Strach przed tym, że to wszystko wróci. Poznałam smak normalnej mnie i panicznie bałam się ją stracić. Czasami kolejnego dnia moc sprawcza wróciła. Czasami po dwóch dniach.

Leczenie depresji

W pewnym momencie czarny dołek z atakami lęku rozgościł się w środku mojej klatki piersiowej na dłużej. To takie uczucie jakby właśnie coś siedziało w klatce, ograniczało swobodny wdech, krępowało ruchy, odbierało siły i pewność siebie. “Nie chce mi się” wróciło. A ja chciałam z powrotem być spokojna i pozytywnie patrzeć na świat.

Koniec rozpamiętywania- wstaje z łóżka. Czas wziąć się w garść i działać. Zmotywowana, wstaje, idę się ogarnąć- najpierw prysznic. I nagle łapie się na tym, że od dłuższego momentu stoję w łazience i gapie się w lustro. Patrzę na siebie, ale czy to ja? Wychwytuje ten moment, dociera do mnie, że to silniejsze. Że to depresja, to nie tylko w mojej głowie. Znowu napływają łzy. Przecież miałam się ogarnąć.

Kolejna wizyta u psychiatry. Dawka leków ponownie została podniesiona. Mimo, iż straciłam wiarę w tabletki, pan doktor przekonał mnie, żebym nie odpuszczała. Farmakologia jest ważna w leczeniu depresji. W moim mózgu czegoś brakuje i musimy to uzupełnić.

To było już u innego specjalisty. Przypadków nie ma, musiałam do niego trafić. To nie była zwykła wizyta i wypisanie recepty. Pan doktor poświęcił mi całą godzinę na poznanie mojej historii, a ja byłam pod wrażeniem tylu mądrych słów, które od niego usłyszałam.

Chodzi o to, że cały schemat leczenia, nie opiera się tylko na wzięciu tabletek i jedziesz dalej. Na tych samych obrotach w tym samym środowisku. To ważne, trzeba zrozumieć, że już nigdy nie będzie tak samo.
Te słabsze dni- które zawsze będą się pojawiać- one są po to, żeby przypomnieć i docenić, to co masz. Ucz się wdzięczności. Ucz się doceniać małe rzeczy.

A w tych dobrych dniach, pełnych sił do działania- zmieniaj to, co Cię przerasta, kiedy jest Ci źle. Buduj swoje życie tak, jak chcesz i eliminuj z niego to, co Ci nie służy. W tych dobrych dniach pracuj nad tym, aby w te gorsze było Ci lepiej. I to może być na wielu płaszczyznach. Praca, ludzie obok Ciebie, miejsce zamieszkania. Nic się nie zmieni, jeśli nic nie zmienisz.

Depresja a psychoterapia

Cały czas ważną rolę odgrywa też psychoterapia. Dla mnie jest to miejsce, gdzie mogę głośno wypowiedzieć to, co mam w głowie. Czasem jest tego naprawdę dużo, a samo powiedzenie głośno już przynosi ulgę. Psychoterapia to nie jest miejsce, gdzie ktoś powie Ci, jak masz żyć. To nie miejsce, gdzie dostaniesz listę zadań, wykonasz je i już skończone. To niestety ciężka praca, dotykasz tego, co boli, samemu wyciągasz wnioski. Co uważam, że jest dobre, bo uczysz się samodzielności. To, co Ty czujesz, jest ważne. Dzięki temu rozpoznajesz, co Ci służy a co nie.

Psychoterapeuta za Ciebie tego nie zrobi, może Ci pomóc spojrzeć na różne sytuacje z innej perspektywy. Wiele sytuacji było takich, kiedy ja widziałam czarny tunel bez wyjścia, wystarczyło obrócić się w drugą stronę i było światło. To od Ciebie zależy tylko czy będziesz chcieć spojrzeć w drugą stronę.

Ściskam,

Ada

Dodaj komentarz